Jestem tutaj

poniedziałek, 4 lutego 2019

Urban Decay NAKED Cherry czy warto??




Jakiś czas temu na kanale pokazywałam zakupy z Sephory za to dzisiaj przybliżę Wam powód w ogóle tych zakupów czy to o czym marzyłam gdy tylko zobaczyłam PR box u Tati Westbrook czyli Urban Decay NAKED Cherry. Zawsze bardziej ciągnęło mnie do palet Too Faced niż Urban Decay.
Pamiętacie bodajże w zeszłym roku chorowałam na Urban Decay NAKED Heat ale koniec końców jej nie kupiłam jednak.



Żebyście nie pomyśleli że chce / kupuje wszystko co Tati pokazuje czy zachwala, wraz z Fleur są dla mnie najbardziej rzetelnym źródłem. Nawet jeśli dostają coś w ramach współpracy czy PR box przekazują swoje opinie, wrażenia a nie że sponsorowane to same och i ach the best of.

--> Tati Westbrook

--> Fleur De Force



Od razu widać że opakowanie jest solidne, już pierwszego dnia paleta miała lekki wypadem. Opakowanie trochę ucierpiało ale cienie w całości a to najważniejsze.

z racji że jest tak solidne jest gorsze do podróżowania w przeciwieństwie do np. Zoeva.
Pod względem opakowań NAKED zawsze mi się podobały, widać od razu że jest mocne i cały ten desing jakoś do mnie przemawia.




Jak zawsze w komplecie znajduje się dwustronny pędzelek, osobiście takich nie lubię ponieważ któraś strona zawsze będzie miała zniekształcone włoski.

Paleta została wykonana w ciepłej tonacji. Tak dokładnie to jest moja druga paleta z Urban Decay i druga w ciepłej tonacji, jak pamiętacie pierwsza to BACKTALK. Szczerze mam już dosyć brązów (większość moich pierwszych palet była w odcieniach brązu)


NAKED Cherry zawiera łącznie 12 cieni w tym 7 matów i 5 błyszczących. Najbardziej męczę błyski, po maty sięgam bardzo rzadko.




Po Urban Decay możemy spodziewać się trwałości, pigmentu oraz blendowania i tak paleta nie zawiodła. Mamy głęboki pigment a blendowanie to sama przyjemność. Cienie dają się z łatwością budować no i ta trwałość - bajka.

Zastanawiałam się tylko czy warto dawać za paletę ponad 200zł gdzie w dużo niższej cenie znajdziemy również podobną kolorystykę? Wiecie co warto! Nie wiem czy jakakolwiek znana mi paleta (drogeryjna) oprócz kolorystyki tak dobrze się buduje, ma taką intensywną pigmentacje.
Fakt tutaj płacimy też za markę ale osobiście wolę więcej zapłacić lecz mieć pewność że produkt spełni moje oczekiwania niż zaoszczędzić i zastanawiać się czy cienie wytrzymają chociaż pół dnia.
Taką zasadą kieruje się nie tylko w przypadku cieni ale także reszty.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy pozostawiony komentarz:)
Bardzo chętnie poznam Twoje zdanie:)
Każdy pozostawiony ślad motywuje mnie do dalszego pisania:)

Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia