Jestem tutaj

wtorek, 12 grudnia 2017

BLOGMAS VI Na ratunek przesuszonej skórze || HELP TO DRY SKIN




Nie wiem jak u Was ale moja skóra dłoni, twarzy i ciała nie jest przyzwyczajona do podróży a raczej bardziej do spędzenia 5dni w kompletnym kurzu. Mam tak wszystko przesuszone że masakra. W takich sytuacjach doceniam kosmetyki które bardzo szybko przywracają chociaż połowę nawilżenia.
No właśnie i do takich produktów należą dzisiejsi przyjemniacy.

Po powrocie a także już na wyjeździe czułam że moje włosy nie polubiły się z kurzem. Stały się suche i matowe a jakże w ogóle nie chciały się układać. Podczas wyjazdu wiadomo myłam je szamponem nawilżającym lecz jednak to nie było to, potrzebowały czegoś więcej.
I tutaj przyszła mi na ratunek odżywka John Frieda sheer BLONDE Highlight Activating conditioner. Odżywka okazała się fantastycznym ratunkiem dla moich włosów, po jednym użyciu włosy znów stały się miękkie w dotyku i takie lejące. Wprost ją uwielbiam, to już moje 3 opakowanie a tu musi już coś znaczyć. 



Jeśli chodzi o kosmetyki John Frieda mamy dostępne do różnych rodzai włosów między innymi do blondu, brązu, regeneracyjne, zwiększające objętość itp. Każdy znajdzie coś dla siebie a teraz z racji świąt mamy też dostępne zestawy w bardzo atrakcyjnych cenach.



Nie tylko włosy ucierpiały a także raczej w szczególności usta. To co stało się po jednym dniu to masakra suche sprzechnięte popękane. Jednym słowem TRAGEDIA. Przyznaje są czasem w takim stanie jednak nie aż tak wszystko razem ale to musi być mróź lub klima ale nie w ciągu 8h w pracy. Jak to ja zabrałam wszystko pomadki ochronne, balsam z NYX nawet peeling z Sephory ale to co najbardziej potrzebowałam zostało w domu.
Mowa tu oczywiście o nieśmiertelnej maści ochronnej z wit A. Nawet nie wiecie jaką ulgę przyniosła mi ta maść, to było jak miód na moje usta. Wystarczyła jedna noc i moje usta był jak nowo narodzone.


Można by sądzić że to właśni dłonie były najbardziej wysuszone pewnie tak lecz duża dawka kremu do rąk sobie z tym doskonale poradziła. Na wyjazd zabrałam ze sobą krem do rąk Winter Wonderland z Sephory i to mi właśnie uratowało dłonie.



Krem na bogatą konsystencję, nie wchłania się mega szybko ale przywraca gładkość, nawilżenie a na tym zależy mi najbardziej.



I na sam koniec to co najbardziej ucierpiało czyli moja cera. Momentalnie stała się przesuszona i szorstka, no i oczywiście w ostatniej chwili nawilżający krem do twarzy wypakowałam bo stwierdziłam po co na co mi tak samo zrobiłam z serum z Estee Lauder Advice Night Repair i to już był w ogóle wielki błąd. Dlaczego uważam że nie wzięcie serum było błędem z racji że po powrocie już po jednym użyciu skóra była o połowę w lepszym stanie, już nie była taka sucha a podkład trzymał się na niej o niebo lepiej.



Nigdy bym nie pomyślała że parę godzin w takich warunkach może aż tak odbić się nie tyle na mojej astmie co na mojej cerze, włosach i skórze. Na następny wyjazd na pewno zapakuje już odpowiednie kosmetyki aby od razu dać im odpowiednią pielęgnację.

Jakie kosmetyki u Was ratuje sytuację? :) Macie swoje perełki pielęgnacyjne? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy pozostawiony komentarz:)
Bardzo chętnie poznam Twoje zdanie:)
Każdy pozostawiony ślad motywuje mnie do dalszego pisania:)

Copyright © Szablon wykonany przezBlonparia